"Dziwna umowa mojej mamy"
Po pięciu minutach zadzwonił ponownie dzwonek do drzwi. Percy poszedł otworzyć drzwi.-Cześć mamo, Posejdonie.- powiedziałam tytułem przywitania.
-Annie jak się czujesz?- o dziwo bogowie zadają to pytanie jednocześnie, co wywołuje zabijanie się wzrokiem. Wyglądało to komicznie.
-Lepiej.
-Obiad podano. Napijecie się czegoś? Aniołku herbaty?- pokiwałam głową na znak zgody, cały czas bolało mnie gardło, więc starałam się mówić jak najmniej.
-Kawy.- znowu chór. Czy oni to ćwiczą?
Percy wziął mnie na ręce, jakbym nic nie warzyła i przeniósł do stołu.
Nie wiedziałam, że mój chłopak tak genialnie gotuje. Pomiędzy zupą a drugim daniem, mama wyciągnęła teczkę.
-Annabeth przeczytaj to i podpisz.- powiedziała spotkawszy moje pytające spojrzenie.- Co tak pięknie pachnie?
-Zapiekanka warzywna z szynką.- z kuchni wyłonił się Glonomóżdzek.- Co to Ann?
-Nie wiem.- wzruszyłam ramionami.- Nie mogę czytać, tekst mi się rozmazuje.
-Ateno zajmiemy się tym po obiedzie dobrze?- zapytał Posejdon
-Dobrze. Annabeth zbladłaś. Jedz.- Czy mi się zdaje, czy wszyscy nagle stali się tacy apodyktyczni i kontrolujący?
Po zjedzeniu poszliśmy do salonu bogowie usiedli na fotelach, a ja i Percy na kanapie.
-Są to moje warunki dotyczące waszego związku.- stwierdziła Atena
-Już podpisałem, żeby nie robić wam kłopotów takich jak ona.- stwierdził Pan Wód.
-Nie denerwuj mnie wujku.- warknęła mama.
-Nie mogę czytać tekst mi się rozmazuje.- stwierdziłam cicho.
-Przeczytam a później podpiszemy.- stwierdził Glon-
"Umowa dotycząca związku Annabeth Chase (córki Ateny) i Perseusza Jaksona (syna Posejdona):
- Perseusz ma poprawić swoje oceny.
- Annabeth nie może opuścić się w nauce.
- Żaden z bogów nie może się dowiedzieć o waszym związku do czasu zaręczyn.
- Do czasu ślubu żyjecie w czystości.
- Żadnych dzieci do ukończenia studiów, nawet adoptowanych.
- O zaręczynach mam dowiedzieć się przed Annabeth.
Podpisano:
Atena
Posejdon
-Mamy to podpisać?- zakończył Percy.
-Tak to jedyny warunek, bym mogła się zgodzić na wasz związek.
-Dobra- powiedzieliśmy chórem i podpisaliśmy, ja trochę krzywo, ale ujdzie w tłoku.
Nagle zadzwonił telefon Posejdona i Ateny.
-Nagłe zebranie.- powiedziała mama, a Posejdon jęknął.
-Musimy tam być, zasłońcie oczy.- w chwili gdy zasłoniłam oczy rozległ się błysk i już ich nie było.
-To było dziwne.- stwierdziłam. Nagle powieki zaczęły mi ciążyć.
-Chodź zaniosę się do łózka.- stwierdził opiekuńczo Percy.
-Nie chce spać.- bałam się koszmarów.
-Owszem chcesz. Oczy Ci się kleją. Położę się obok Ciebie.
-Dobrze.- uparł się, więc z nim nie wygram.
Glon znów wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju. Położył mnie na łóżko, porządnie opatulił kołdrami i w końcu mnie przytulił.
Po chwili oboje oddaliśmy się w objęcia Morfeusza.
Super rozdział i świetny blog. Niem mogę doczekać się następnego rozdziału
OdpowiedzUsuńNiestety będzie dopiero 13 lipca bo jestem na kolonii
OdpowiedzUsuńNiestety będzie dopiero 13 lipca bo jestem na kolonii
OdpowiedzUsuńNiestety będzie dopiero 13 lipca bo jestem na kolonii
OdpowiedzUsuńTo gdzie ten rozdział?
OdpowiedzUsuńJuż gdzieś go widziałam
OdpowiedzUsuńNa wattpadzie